Pracownicy projektu tworzący Jury postanowiło wyróżnić dwie prace. Pierwsze wyróżnienie otrzymuje Daria Jachimowska do której trafiła torba z projektu Bagna są Dobre! oraz pakiet z plakatami i pocztówkami. Drugie wyróżnienie trafia do Pana Andrzeja Makulca do którego nagrody wyślemy pocztą. Wszyscy uczestnicy których prace znalazły się na naszej stronie zostali nagrodzeni. Wszystkim serdecznie gratulujemy i zapraszamy do zaglądania na naszą stronę! już wkrótce nowe konkursy.
Andrzej Makulec praca na konkurs gęsi listy piszą...
Na koniec samiuśki jedno pytanie, dobra Pani Husova, bo tak telepie i niewygodnie, ani się obrócić,
ledwo szyją kręcę. Dobrze, że najedzoną mnie zabrali, bo trochę już to podróżowanie trwa, a na
podłodze słoma przegnita z grzybem, tfu. Hałas byłby i do zniesienia, bo sama lubię pogęgać w
towarzystwie, ale czegom się nasłuchała...
Jest tu taka jedna gdzieś wyżej w rogu, gęguła ubłocona, opowiada historie, że puch twardnieje.
Dokarmiać nas będą, niby że za chude! Pytam się ja - po co niby to dokarmianie, przecie my same jeść
umiemy? Pani Husova, wierzcie, albo i nie wierzcie, ale podobno maszyny wymyślili, co lepiej od gęsi
wiedzą, co dobre - no i ile! A karmią tyle, że się chodzić nie da, pływać też nie, jakże w to wierzyć?
Tośmy ją zagęgały wszystkie prawie i na chwilę spokojniej było. Pani Husova, ja kaczce spod ogona
nie wypadłam i swoje wiem - w Rzymie italskim, co go nasze prababki zratowały, o czymś takim nie
słyszeli. W Barcelonie ciotka moja dalsza Eulalia do kościoła chadza gęgularnie, ciekawam, co ona by
na takie dokarmianie?
A tamta nagle znowu - że skończyło się, że koniec, że to nie my przecież na Kapitolu, że zimna rura
do gardła i śmierć męczeńska! Coś mi zasyczało w środku, strach nieznany jakiś, takiegom jeszcze nie
czuła. Inne tak samo, z rzadka tylko któraś gęgnie albo gągnie, jak nie gęsi. Niby chowają głowy pod
skrzydła i drzemią, ale każda coś mi się widzi słucha, czego też jeszcze się dowie, choćby i wcale nie
wierzyła.
Pani Husova, byłabym i ja zestrachana w tym zasłuchaniu zasnęła, gdy nagle jedna stara zaraz
wedle mnie syczy cicho, ledwuśkom słyszała, że ją dokarmiali już. Kluskami z ciasta - jedna za drugą,
trzydzieści, nic miłego. Przy tym żadna maszyna, nie ma mowy - zwykli ludzie - no i jeszcze wody w
obejściu było do woli. Ale prawda, wszystkie dokarmiane znikały, ona jedna się ostała. Na tom się
spultała prawie, a wtedy tamta z góry w głos: "Jakże to jest, że nikt nie gęgnie, nie syknie w twarz, nie
rzuci się na pierś? Tuczą nas, zabierają nam najbliższych, a nasza liczba to żadna broń!"
I tak się cicho zrobiło jak w nocy w kurniku. A ona dalej namawiać, co by czym prędzej zgnitej słomy
się nażreć i albo w boleściach samozemrzeć, albo przynajmniej oprawcom od zimnych rur jatkę
popsuć. Co by nasze na wierzch wylazło, jak u babki, co przez złego biskupa Marcina, później świętym
uczynionego, zjedzoną była, a już nazajutrz do grobu go przywiodła, na wieczną chwałę gęsiego rodu
i zapomnianą przestrogę dla obżartuchów. Bo inaczej nic nam innego pisane, tylko koniec okrutny i
haniebny.
I co Pani powie, Pani Husova? Może to tak być, że taki los nam zgotowany? Że nas rurami dokarmiać
będą? Wątroby przetłuszczone wycinać? Spać nie mogę, niechże mnie Pani szybko uspokoi, łączę
płetwy z szacunku Margareta.
Pozostałe prace: