Bagna są Dobre

Każdy jako dziecko choć raz zastanawiał się, jak to jest trafić do świata po drugiej stronie lustra. 

 
A po przeczytaniu „Alicji w Karinie czarów” i kontynuacji jej przygód „Po drugiej stronie lustra”, na pewno zastanawiał się gdzie można znaleźć króliczą norę lub lustro, które przeniesie nas do innego świata.
 
Miejsca rządzonego nieznanymi nam prawami, w którym żyją tyleż dziwaczne, co niezrozumiale istoty – przynajmniej z naszego punktu widzenia. Więc jeśli jeszcze nie wyrośliście z dziecięcych marzeń zapraszamy w podróż do świata po drugiej stronie lustra… wody.
 
W tym świecie na pewno choć przez chwilę poczujemy się jak w jego książkowym odpowiedniku. Zapraszamy na bagna – a konkretnie pod wodę… 
Wiosną bagienne łąki zalewa woda a władanie nad bagnami, choć na krótko, przejmują organizmy wodne. Niektóre przyniosła woda rzeczna z odległości dziesiątków kilometrów i teraz osiadły w zupełnie nowym i nieznanym miejscu. Inne przybyły z wodą opadową. Wreszcie są tez i takie, które zagrzebane w mule lub schowane w innych zakamarkach przetrwały w oczekiwaniu na wiosenną powódź. Przyjrzyjmy im się przez chwilę. 
 
Większość z nich żadną miarą nie pasuje do planu budowy jaki znamy z obserwacji zwierząt zamieszkujących po naszej stronie lustra wody. Wynika to z zupełnie innych prawideł rządzących wodnym światem. Tu zupełnie niepotrzebny jest kręgosłup przeciwdziałający przykrym skutkom ciążenia. Zupełnie na nic są tu również wszelkie układy oszczędzające wodę – bo i po co skoro w ich świecie woda jest dosłownie wszędzie.
 
Tu natomiast, co nie bywa wcale łatwe, trzeba stawić czoła o wiele większej gęstości otoczenia. W końcu woda jest gęstsza od powietrza, w którym my się poruszamy. Co gorsza, trzeba być przygotowanym na niewielkie ilości tlenu.  A to w płytkich, szybko wysychających bagiennych rozlewiskach szczególnie często jest największym problemem.  Dlatego też miast nóg, skrzydeł i dziobów,  u mieszkańców świata po drugiej stronie lustra wody zobaczymy czułki, rzęski i odnóża wszelkich rozmiarów, rodzajów i barw.  Ich właściciele sprawiać mogą równie oszołamiające wrażenie jak Szalony Kapelusznik, Gąsienica lub Żółwiciel znany z „Alicji w krainie czarów”.
 
Bo większość żyjących tu stworzeń wygląda jakby  rodem z sennych koszmarów. Jest to jednak bardzo mylące. Nie bark tu spokojnych roślinożerców, których życie upływa na przeżuwaniu i trawieniu pokarmu. Właśnie tacy roślinożercy jako pierwsi rzucą się nam w oczy, gdy tylko nachylając się przejrzymy lustro wody. Najczęściej będą to ślimaki. Bagienne płytkie rozlewiska szczególnie upodobały sobie żyworódki. W ciepłe dnie gromadzą się przy powierzchni wody, tam gdzie jest więcej tlenu, co przypomina nieco stada lądowych roślinożerców. Taki widok jest szczególnie częsty w kanałach i rowach przecinających bagnach.
 
Charakterystyczną cechą stożkowo zwiniętej muszli jest dobrze widoczne wieczko zamykające otwór wejściowy. Jest to cecha która pozwala na odróżnienie od kuzynki błotniarki, która prócz braku wieczka ma również bardziej delikatną i dłuższą muszlę. Czasem gdy nasze bagno jest blisko rzeki, wiosenna powódź przynosi zatoczki. To również ślimak, dla odróżnienia od pozostałych ma płaską muszelkę.
 
Z kolei tam, gdzie jest daleko od rzeki, a rozlewiska są płytkie,  wiosną pojawiają się przekopnice. Choć wyglądają  jak główna postać z horroru, to są przykładem doskonałej inwencji przyrody. Otóż przekopnice nie zmieniły się od czasów triasu. Czyli doskonale sobie radzą na świecie już od 220 mln lat! Gdy tylko zrobi się ciepło w płytkich wodach bagien pojawiają się ich setki. Muszą się śpieszyć. Trzeba się rozmnożyć i najeść, tak aby zgromadzić niezbędne zapasy energii na  okres letargu w jaki wpadają zakopane w glebie, po tym jak ich rozlewiska wyschną.
 
Zdecydowanie więcej emocji budzą drapieżcy tamtego/tego świata. Najczęściej przyczajone gdzieś na dnie lub ukryte gdzieś wśród roślin, są niezwykle trudne do obserwacji. W końcu jeśli zasadzka ma być skuteczna, muszą być niewidoczne – zarówno dla potencjalnych ofiar jak i dla nas, gości ze świata po drugiej stronie lustra.  W każdym razie warto uzbroić się w cierpliwość i dociekliwość – i postarać się dojrzeć któregoś z nich. Może być to larwa ważki,  żółtobrzeżka lub kałużnicy. Słowo jakim opisuje się zwykle takie stworzenia to „monstrum”. Każdy kto je zobaczy, bez chwili wahania się z tym zgodzi.  A to przez ich duże rozmiary i wielkie szczęki, niepozwalające zapominać czym się owe stworzenia żywią. To prawdziwe lwy w mikrokosmosie płytkich bagiennych wód. Kałużnice potrafią nawet polować na lądzie. W  szczękach larw ważek i żółtobrzeżka może skończyć nawet nieostrożna rybka lub kijanka. A tym, których dziwi obecność tych owadów w wodzie przypominamy, iż larwy wielu owadów rozwijają się w wodzie. 
 
Aby dopełnić galerię dziwów świata po drugiej stronie lustra wody, poznajmy najmniejsze zamieszkujące je stworzenia. Aby je dostrzec musimy mocno wytężyć wzrok. Zrazu widzimy tylko drobne paprochy unoszone tonią wody. Ale po bliższym przyjrzeniu się niektóre z nich zaczynają zmieniać kierunek, i wcale nie są paprochami niesionymi wodą ale żywymi stworzeniami. To właśnie plankton zwierzęcy, najmniejsze wdziane gołym okiem stworzenia zalanych bagien. Najmniejsze wcale nie oznacza tu najmniej ciekawe. Już pod szkłem powiększającym możemy dostrzec jak bardzo są niesamowite! Niecodzienne kształty ciała. Wielkie nieproporcjonalne oczy - czasem tylko jedno! Rozgałęzione, często dłuższe od reszty ciała czułki. To cechy charakterystyczne rozwielitek i oczlików. A spotkać je możemy nawet w wysychających bagiennych rozlewiskach. Czas gdy z bagien znika woda przeczekują jako jajeczka – zaczątek nowych pokoleń. I choć nie należą do najbardziej urodziwych (szczególnie z perspektywy szkła powiększającego lub tym bardziej mikroskopu!), naukowcy nadali im piękne nazwy. Oczlik, co nie dziwi, nazwano również cyklopami,  a rozwielitkę nazywa się również dafnią…
 
To oczywiście nie wszyscy niezwykli mieszkańcy świata po drugie stronie lustra. Choć woda na bagnach pojawia się okresowo, to bogactwo życia jakie rozwija się w płytkich, ogrzewanych ciepłym słońcem rozlewiskach może oszołomić. Dla jednych będzie to cały świat, dla innych (szczególnie tych z drugiej strony lustra) - pożywana „zupa”. W każdym razie - piękne, fascynujące, cenne, warte uwagi…